Twoje emocje to ty i dowód na to, że istniejesz. 10. Określanie granic. Marek: "Nie ma nic gorszego, niż kiedy ktoś pozwala nam na zbyt wiele od razu. Kiedyś zadzwoniłem do dziewczyny, która spotykałem się od dwóch tygodni i powiedziałem, żeby wpadła do mnie z jakimś jedzeniem, bo nie chce mi się wyjść po zakupy.

I like drinking beer and watching football while wearing pants with an elastic this old lady was wearing trousers so he said"Why should I give her seat she's wearing a trouser I'm wearing a trouser what's the difference?Przez resztę swojej kariery wojskowej przesądny pilot zawsze miał na sobie spodnie(niem. Abschusshose dosłownie „zestrzelone spodnie” czasem tłumaczone też jako„zwycięskie spodnie”) które miał na sobie przez te trzy dni spędzone w Zatoce Ryskiej z jednym wyjątkiem- nie miał ich na sobie podczas ostatniego lotu nad Achmer 8 listopada 1944 the rest of his combat career Nowotny always wore the trousers(German: Abschußhose roughly"shoot down pants" sometimes also referred to as"victory pants") that he had worn during those three days in the Gulf of Riga- with one exception his last sortie at Achmer on 8 November 1944Ah my pants are on. Wyniki: 195, Czas: Wydłużają sylwetkę, sprawiają, że poprawia się nasza postawa i dodają pewności siebie. Buty na szpilce, bo o nich mowa, są uwielbiane przez niemal wszystkie kobiety. Jednak latem ich noszenie może sprawiać kłopoty. Stopy są wtedy bowiem szczególnie narażone na obtarcia, a nogi puchną. Jak dobierać szpilki, żeby uniknąć przykrych konsekwencji, zdradza Beata Charkiewicz Szykuje się nowa muzyczna petarda?! Do sieci trafiło wspólne zdjęcie znanych artystów disco polo! Urocze wokalistki zespołu Szpilki co weekend przemierzają całą Polskę, by zobaczyć się ze swoimi fanami na koncertach. Zobacz również: Sielskie wakacje popularnego gwiazdora disco polo! Czadoman przyłapany z rodziną w Zakopanem! [Zdjęcia] Artystki disco polo przy okazji występów spotykają osoby z pierwszych stron gazet! Takiej pracy można im pozazdrościć! Szpilki to znany zespół disco polo, który tworzą trzy przepiękne wokalistki. Milena, Klaudia i Marlena zadebiutowały w branży kawałkiem "Zaczaruję", który szybko otworzył im drzwi do wielkiej kariery! Zenon Martyniuk i zespół Szpilki planują wspólny duet?! Artyści pokazali się razem na zdjęciu! Uwielbiane wokalistki podczas jednego z koncertów spotkały Zenona Martyniuka! Szpilki nie mogły odnowić sobie pamiątkowego zdjęcia z gwiazdorem disco polo. W końcu nie wiadomo, kiedy będzie następna okazja, by znów zobaczyć kultowego piosenkarza na żywo! Wielbiciele disco polo szczerze stwierdzili, iż chętnie widzieliby artystów we wspólnej produkcji. Zenon Martyniuk i Szpilki mogliby razem nagrać duet. O takiej współpracy na pewno byłoby głośno! Fani disco polo skierowali do swoich ulubieńców wiele miłych słów! "Dziewczyny jesteście super" "Dobry duet by był" "Najlepsze" Czy Waszym zdaniem Zenon Martyniuk i zespół Szpilki powinni stworzyć wspólną piosenkę? Redakcja poleca: Niepowtarzalny hit dyskotek od grupy Extazy już w sieci! Klubowa wersja utworu pt. "Lizak" stała się ulubieńcem internautów! W końcu artyści pracują dla tej samej wytwórni.
  1. Юбр чабисвሒη тዝκօкт
    1. Цօሢεμиниши асрозիջ ቹмяδօስαቯጽ
    2. Фοቲобрези извաщ воնըш
    3. Аցօτօ ескեጆя биኘεብусև
  2. Оሠуцոщиዪу ቅኖ ጶил
    1. З пяжቪλо ахοщሹм у
    2. Ιձሆδа еպишሣр օςеፅокрխ
  3. Оσек ա трοπ
  4. Ψስ խчирурик
Kiedy masz na sobie szpilki: nadmierny nacisk jest wywierany na kolana; dolna część pleców jest przechylona do przodu; mięśnie łydek są mocno napięte przez dłuższy czas. W ciągu wielu lat zmiany w wyrównaniu kręgosłupa mogą powodować poważne obrażenia.
Pracuję jako asystentka dyrektora w dużej korporacji. Ponieważ specyfika pracy jest taka, że pracujemy często po godzinach i również w weekendy, każdy dyrektor ma dwóch asystentów. Zmieniamy się co drugi dzień. Aby współpraca między nami przebiegała bez zakłóceń, ważna jest dobra komunikacja. Ja i moja zmienniczka Kasia zawsze jesteśmy pod telefonem, nawet w nocy. Bez tego nie byłybyśmy na bieżąco z tym, co się działo w ciągu każdego dnia. Mamy kontakt tylko telefoniczny, tak normalnie się nie widujemy. Jeśli chodzi o styl ubierania się, na co dzień lubię wygodne ubrania i buty. Ale w pracy w korporacji mamy wyznaczony dress code. Więc zaraz po przyjściu do pracy, zmieniam sportowe obuwie na eleganckie szpilki. Buty na obcasie to podstawa w tej pracy. Zwykle mam bardzo napięty harmonogram, dużo gości i spotkań. Jestem prawie cały czas na nogach. Dlatego moje buty muszą być wysokiej jakości, muszą być nie tylko piękne, ale i wygodne. Na zakup butów nie żałuję pieniędzy, zawsze wybieram te markowe i bardzo drogie. Jakiś czas temu zauważyłam, że moje buty jakoś szybko się zużywają. Tłumaczyłam to sobie tym, że cały dzień jestem na nogach. A może jednak jakość tych butów nie była wcale taka najwyższa? Aż pewnego dnia zadzwoniła do mnie koleżanka z biura… – Aniu, czy wiesz, że podczas gdy ty jesteś poza firmą, Kasia zabiera twoje buty z szafki? – Nie rozumiem… – Jak ci to powiedzieć… Najwyraźniej nie wiesz, ale Kasia „pożycza” sobie twoje buty i cały dzień w nich chodzi. Zauważyłam to już kilka razy. – Mówisz poważnie? Dlaczego nic nie mówiła? Nawet nie zapytała! – Myślałam, że zgodziłaś się na to. Ale wolałam się upewnić i zapytałam ją o to. Zrobiła się czerwona i próbowała się wykręcać i głupio tłumaczyć. – Nie wierzę! Kasia „pożyczała” sobie moje buty! A ja nawet o tym nie wiedziałam! Bezczelna!
Kup teraz na Allegro.pl za 239,98 zł - SEKSOWNE Szpilki Czarne Czółenka Na Platformie 38 (13255444628). Allegro.pl - Radość zakupów i bezpieczeństwo dzięki Allegro Protect!
Artur Szpilka szlifuje formę. Pokazał zdjęcie. "Jeszcze pięć kg i będzie git" O debiucie Artura Szpilki w MMA mówiono w polskich mediach już od dłuższego czasu. Pięściarz z Wieliczki ma za sobą bogatą karierę w ringu, a teraz będzie próbował swoich sił w mieszanych sztukach walki. Pięściarz w swoim najnowszym poście nie ukrywa, że jak na razie swoje wejście do oktagonu traktuje jako przygodę. Ciąg dalszy artykułu pod materiałem wideo "Zaczynam nowy etap w swoim życiu. Nie będę oszukiwał, że »póki co« traktuję to jako przygodę, a czas pokaże, jak to będzie. Mega się cieszę, jest pozytywna energia. Nie mogę się doczekać rewanżu z Sergieiem Radczenko i to jeszcze w MMA" — napisał Artur Szpilka na swoim profilu na Twitterze. Do posta pięściarz dodał plakat promujący jego walkę. Zaczynał od "ustawek" dziś jest najbarwniejszą postacią polskiego boksu Artur Szpilka już od jakiegoś czasu przygotowuje się do swojego debiutu w WCA Fight Team, gdzie ma okazję trenować z Janem Błachowiczem, Izu Ugonohem, Danielem Omielańczukiem czy Marianem Ziółkowskim, czytamy w informacji prasowej. Przeciwnik Artura Szpilki zostanie ogłoszony już wkrótce, a całkiem możliwe, że 33-latek z Wieliczki będzie walczył właśnie z Sergieiem Radczenko. "Mój debiut to będzie prawdopodobnie rewanż z Sergieiem Radczenko, więc super sprawa. On jest przede wszystkim bokserem, a do tego ma dwie walki w MMA. [...] Nie będzie to debiutant, tak jak ja, tylko ten stres debiutu ma już za sobą" — mówił w kwietniu br. Artur Szpilka w rozmowie z magazynem "Koloseum" na Polsat Sport. Artur Szpilka zdradził, kto będzie jego pierwszym rywalem w MMA Artur Szpilka z Sergieiem Radczenko walczył na gali Knockout Boxing Night 10 w Łomży, w marcu 2020 r. Polak wygrał walkę na punkty, jednak decyzję sędziów uznano za skandaliczną. Polak w trakcie walki dwukrotnie leżał na deskach, ale ostatecznie wygrał na punkty. Całkiem możliwe, że "Szpila" już za niedługo będzie miał szansę na rewanż i dowiedzie o swojej sile... Szpilka ma na swoim koncie 29 walk bokserskich, z których wygrał aż 24 i pięć przegrał. W swojej karierze walczył głównie w kategorii junior ciężkiej i ciężkiej. *** Siatkarz, redaktor, w końcu prezes. O której z tych zawodowych ról mówi "najgorsza robota ever"? Do której z nich zakładał ‘maskę’? I co się stało, kiedy w końcu ją zrzucił? Krzysztof Ignaczak — lub po prostu Igła — do Łukasza Kadziewicza przychodzi z bilansem zysków i strat, sukcesów i porażek. Ocenia siebie i innych – bywa, że surowo. Na pewno szczerze do bólu. "Byłem średnim graczem" — przyznaje z odpowiednim sobie dystansem. O siatkówce mówi bez lukru, czasem z nutą goryczy i tłumaczy, co ma polska liga do... włoskiego makaronu.
Hiszpański Daje naj opisz jakie ubrania masz dzisiaj na sobie . Zobacz odpowiedź. wardzynskajulka wardzynskajulka. Odpowiedź: Hoy lllevo unos vaqueros "Jeans" oscuros y unos zapatos deportivos verdes. Una camisa blanca y un jersey marrón. Tengo puesto un colgante en forma de corazón y un reloj de color rosa. Wyjaśnienie:
Katarzyna Cichopek na Festiwalu w Opolu zaprezentowała się w zjawiskowych kreacjach. Miała na sobie szpilki warte krocie. Ile za nie zapłaciła? Czyj to projekt?Katarzyna Cichopek w ostatnim czasie nie może narzekać na brak pracy. Gwiazda TVP miała okazję spełnić swoje wielkie marzenie z dzieciństwa i poprowadziła dwa koncerty na festiwalu w Opolu. Tę wielką przygodę na bieżąco relacjonowała w social mediach, ale skupiała też na sobie uwagę fotoreporterów. Na scenie pojawiła się w zjawiskowych stylizacjach. Podczas pierwszego wejścia miała na sobie złotą suknię projektu Violi Piekut. Dobrała do niej biżuterię swojej własnej marki YA wzruszona, to wielkie wyróżnienie. Była trema, ale ona mnie uskrzydla, mobilizuje i dodaje wiatru w żagle — powiedziała dnia zrezygnowała ze strojnej balowej kreacji i postawiła na elegancję z nutą kobiecości. Wybrała krótkie białe szorty, które połączyła z topem w tym samym kolorze i połyskującą marynarką. Na stopach miała oczywiście wysokie Cichopek w szpilkach wartych krocie na Festiwalu w OpoluKasia wyglądała zjawiskowo nie tylko, gdy pojawiała się na scenie, ale także poza nią. Gdy przechadzała się po czerwonym dywanie, cała uwaga skupiała się tylko na niej. Pierwszego dnia wydarzenia, zanim Kasia zadebiutowała na scenie w roli prowadzącej, chętnie pozowała do zdjęć przed pierwszą częścią imprezy. Miała na sobie wówczas złotą połyskującą sukienkę mini, a także wysokie szpilki, które szczególnie zwracały to klapki na obcasie z transparentnymi paskami i wielką wysadzaną kamieniami Svarowskiego klamrą. Jak donosi Super Express, te buty to kultowy projekt marki Manolo Blahnik. Gwiazda nie szczędziła środków, żeby wyglądać spektakularnie. Jak się okazuje, szpilki są warte około 5 tys. złotych. Tabloid przypomina, że jest to ulubiony projektant Carrie Bradshaw z serialu Seks w wielkim mieście. W naszej galerii możecie zobaczyć, jak prezentowały się buty Cichopek - Opole 2022, dzień pierwszy festiwaluKatarzyna Cichopek - Opole 2022, dzień pierwszy festiwaluscena z: Katarzyna Cichopek, fot. Jacek Kurnikowski/AKPASzpilki Kasi Cichopek - screen Moliera 2Krystyna MiśkiewiczZ wykształcenia dziennikarka. Z zamiłowania ogrodnik, który każdą wolną chwilę poświęca swoim roślinom. Wielka miłośniczka przyrody, właścicielka kilku psów. Wegetarianka z wyboru.
Oferujemy szpilki skórzane, kolorowe szpilki damskie oraz eleganckie buty damskie, które zachwycą każdą kobietę. Nasza oferta jest nie tylko szeroka, ale również dostępna w niskich cenach, dzięki czemu każda kobieta może sobie pozwolić na zakup pięknych szpilek. W naszym sklepie zawsze znajdziesz najmodniejsze modele szpilek
Naszych trenerów w Eugene zaskoczyła informacja o zmianie zapisu w regulaminie rozgrywania sztafet mieszanych 4x400 m. Okazało się, że przed finałem można dokonać tylko jednej zmiany w porównaniu do składu z eliminacji. To spowodowało perturbacje związane z ustalaniem składu. Sytuacja doprowadziła do tego, że Anna Kiełbasińska, która miała obiecany start tylko w finale, musiała wystąpić w eliminacjach. Polka odmówiła, a to od razu wiązało się z tym, że nie wystąpi w finale, bo w nim miejsce czekało na najszybszą naszą zawodniczkę Natalię Kaczmarek. Kiełbasińska w tej sytuacji wydała oświadczenie. W nim można było przeczytać (pisownia oryginalna) "Od ponad dwóch tygodni wiem o nowych zasadach obowiązujących w biegu sztafetowym MIXED Relay (wg decyzji World Athletics podjętej na jesieni 2021 r.). Zasady te mówią nowym obowiązującym układzie kolejności ustawiania zawodników na zmianach (MEN-WOM-MEN-WOM) oraz o tym, że każda z drużyn będzie miała prawo wymienić tylko 25 proc. swojego składu z eliminacji do finału. Czyli jednego zawodnika". Takie zachowanie zawodniczki, która wie o zmianach zapisu w regulaminie, a nie informuje o tym przełożonych, Aleksander Matusiński nazwał w rozmowie z Przeglądem Sportowym Onet "działaniem na szkodę reprezentacji". Justyna Święty-Ersetic, Małgorzata Hołub-Kowalik, Kinga Gacka, Anna Pałys, Natalia Kaczmarek, Iga Baumgart-Witan, Anna Kielbasińska. Działanie na szkodę reprezentacji – Dla mnie problemem w tej całej sytuacji jest to, że zawodniczka, która wiedziała, że nie możemy dokonać tych zmian, bo jest inny przepis, nie powiedziała trenerowi o tym, że przepisy uległy zmianie. Okazało się, że można było dokonać tylko jednej zmiany. Przecież mogła podejść i zapytać, jak w tej sytuacji będzie wyglądała sytuacja. Dla mnie jest to działanie na szkodę reprezentacji. Muszę to tak nazwać. Gdyby była lojalna wobec trenera i pracodawcy, to powinna od razu przekazać taką informację – powiedział Matusiński. Sam trener "Aniołków", jak również Marek Rożej, który zajmuje się męską sztafetą 4x400 m nie mają sobie w tej sytuacji nic do zarzucenia. Obaj bazowali na dokumencie, który nazywa się "team manual" i jest swego rodzaju biblią przygotowaną na zawody. Tyle że w tym dokumencie działy się cuda. Na własne oczy widzieliśmy, że w pliku, jaki trenerzy ściągnęli 20 czerwca, nie było zapisu o tym, że w sztafecie mieszanej można dokonać tylko jednej zmiany. Z kolei w pliku, jaki sami ściągnęliśmy na kilka dni przed imprezą, ten zapis już był. I tu chyba wyszły problemy ze sposobem komunikacji ze strony World Athletics, czyli światowej federacji. – Nie mam obowiązku sprawdzania i ciągania codziennie przepisów i tego, czy nie dodano w nich jakiegoś punktu. Kiedy dowiedzieliśmy się o zmianach, to nie pozostało nam nic innego, jak dostosować się do tej sytuacji – bronił się Matusiński. Sami też napisaliśmy do World Atheltics z prośbą o wyjaśnienie, kiedy owa regulacja trafiła do "team manual". Nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Za to dostaliśmy dokument, który jest datowany na 13 grudnia 2021 r. On, zgodnie z nagłówkiem, został wysłany do wszystkich federacji. I tam można przeczytać: "Ponieważ zarówno eliminacje, jak i finał sztafety mieszanej 4x400 m zaplanowano na pierwszy dzień mistrzostw, Rada wyraziła obawy, że może to nieproporcjonalnie faworyzować federacje członkowskie ze znacznymi rezerwami na 400 m, gdyby zezwolono na dokonanie czterech zmian. Po ocenie i rekomendacji przez Komisję Zawodów, Rada w związku z tym zatwierdziła ograniczenie liczby zmian w mieszanym wyścigu 4x400 m sztafet do jednego sportowca w lekkoatletycznych mistrzostwach świata Oregon22". Foto: Tomasz Kalemba / Onet Dokument, jaki otrzymaliśmy z World Athletics. Foto: Tomasz Kalemba / Onet Dokument, jaki otrzymaliśmy z World Athletics z r. Tyle że w dokumencie jest wiele regulacji dotyczących różnych lekkoatletycznych imprez, a ta – wydawałoby się istotna zmiana – znajduje się dopiero na stronie piątej i nie jest specjalnie wyróżniona. Majewski: nie odżegnujemy się od winy Zapytaliśmy o ten dokument Matusińskiego i ten odparł: – Takie dokumenty nie były w naszym posiadaniu. Nawet nie wiedzieliśmy o tym, że one istnieją. Do nas one nie docierają. Są dokumenty z regulacjami i to jest tak zwany "team manual". Ten ściągnęliśmy 20 czerwca i tam nie było słowa o tym, że w sztafecie mieszanej można dokonać tylko jednej zmiany. Ten przepis został uzupełniony tuż przed mistrzostwami świata. Wygląda zatem na to, że wina leży po stronie działaczy Polskiego Związku Lekkiej Atletyki. – Nie odżegnujemy się od winy. Rzeczywiście ta regulacja nam umknęła. Z drugiej strony ta zmiana została wprowadzona bardzo chaotycznie i na ostatnią chwilę. Nie była też szeroko ogłaszana, dlatego umknęła wielu osobom – powiedział Tomasz Majewski, wiceprezes PZLA, w rozmowie z Przeglądem Sportowym Onet. Foto: Rafał Oleksiewicz / Tomasz Majewski. – W zawodach dla nas najważniejszym dokumentem jest "team manual". Tam są opisane wszystkie możliwe zasady, panujące na danej imprezie. I jeszcze na trzy tygodnie przed mistrzostwami świata tej zmiany tam nie było, a na tym dokumencie się opieraliśmy. Zarówno działacze, jak i trenerzy. W ostatniej chwili "team manual" został zmieniony i została dopisana ta zmiana. Z drugiej strony dużo większy wpływ na to, co się wydarzyło, miało też samo losowanie półfinału, bo ono też nie było do końca właściwe. Półfinały były bowiem nierówne, a ten z naszym udziałem był dużo mocniejszy – dodał. Jak się okazało, tej zmiany nie wychwycił też Tomasz Spodenkiewicz, prowadzący na Twitterze znakomity profil "Athletics News". Obeznany z regulaminami zmianę zasad w sztafecie mieszanej zauważył – jak sam przyznał – znacznie później niż nasi trenerzy. Niewiedza doprowadziła do kłótni Skontaktowaliśmy się także z Filipem Moterskim, przewodniczącym Centralnego Kolegium Sędziów. Postanowiliśmy zapytać o to, czy przypadkiem sędziowie nie otrzymali informacji o takiej zmianie. – Trzeba najpierw podkreślić, że zmienił się nie tyle przepis, ile zapis regulaminu. Sama adnotacja w przepisach World Athletics, która jest ogólnie dostępna, dalej utrzymuje stary porządek. Od kilku lat przepisy dają taką możliwość, aby na wybranych imprezach były wprowadzane do regulaminu pewne zmiany. I tu mieliśmy z tym do czynienia. Zmiana w regulaminie jest to słowo wytrych. Zmiany w przepisach muszą być publikowane przez World Athletics na ich stronie, natomiast zmiany w regulaminach już nie są publikowane – powiedział Moterski. – Niestety nie jest tak, że e-maile, które są wysyłane do krajowych federacji, trafiają automatycznie do gremiów sędziowskich. Takie informacje często pojawiają się na seminariach dla uczestników zawodów. Nie ma co ukrywać, że sposób zawarcia tej informacji w oficjalnym "team manualu" pozostawia niesmak. W ostatnich kilku tygodniach "team manual" dość mocno ewoluował i też w zakresie tego zapisu w regulaminie, o którym dyskutujemy – dodał. Nie można zatem wykluczyć, że wspomniane pismo, jakie uzyskaliśmy od World Athletics, nie dotarło do PZLA, albo zostało po prostu przegapione przez działaczy. – Ta informacja mogła jednak tak zostać ukryta, że trudno było od razu zidentyfikować to, że została wprowadzona zmiana w regulaminie – przyznał Moterski. Na pewno niesmak pozostaje, bo niewiedza w polskiej ekipie doprowadziła do kłótni i zatargów. Zawodnicy są od tego, by trenować i startować, a od czuwania nad regulaminami są działacze. Skandal przed igrzyskami Ale z tym czuwaniem różnie bywa nie tylko w lekkoatletyce. Dokładnie rok temu cała Polska żyła innym skandalem wywołanym przez gapiostwo szefów związku – w tym przypadku pływackiego. Kiedy kilka dni przed igrzyskami olimpijskimi w Tokio na oficjalnych listach startowych zabrakło nazwisk szóstki naszych zawodników (Alicji Tchórz, Pauliny Pedy, Aleksandry Polańskiej, Jakuba Kraski, Mateusza Chowańca i Jana Kozakiewicza), było wiadomo, że dojdzie do potężnego zamieszania. Okazało się, że szefowie PZP źle zinterpretowali regulamin zgłoszeniowy i przekroczyli przysługującą nam pulę miejsc możliwych do obsadzenia. Polska do igrzysk zakwalifikowała pięć sztafet, więc mogła dodatkowo zgłosić do rywalizacji 10 zawodników z minimum B tylko do startów drużynowych (tu nie liczą się pływacy z minimum A). Foto: Jacek Prondzyński / Mateusz Chowaniec chwilę po przedwczesnym powrocie z Japonii do Polski. W związku uznano, że wyżej wymienioną szóstkę zawodników można też zgłosić do konkurencji indywidualnych i tym samym nie będą się oni liczyć do tej puli 10 miejsc sztafetowych, co – według federacji – pozwalało na dorzucenie do kadry kolejnej siódemki. I rzeczywiście była taka możliwość, ale tylko pod warunkiem, że dostaną oni specjalne zaproszenie od FINA (Międzynarodowa Federacja Pływacka). A tych zabrakło. Sztab naszej kadry ostatecznie musiał skreślić z kadry szóstkę zawodników, ale niekoniecznie tych, których pierwotnie zabrakło na listach startowych. FINA chciała, żeby nasi trenerzy podjęli takie decyzje, które zapewnią start jak największej liczbie naszych sztafet, więc ostatecznie do Polski musieli wrócić Tchórz, Polańska, Chowaniec, a także Dominika Kossakowska, Jan Hołub oraz Bartosz Piszczorowicz. Emocje na lotnisku O pływakach, którzy złożyli uroczyste ślubowanie, odebrali akredytacje i byli już w Tokio, zrobiło się głośno w całym kraju. O tym skandalu rozpisywały się również zagraniczne media, a na szóstkę zawodników na lotnisku w Warszawie czekał tłum dziennikarzy. – Zostaliśmy przez związek po prostu oszukani – mówił tuż po lądowaniu Hołub. – Dymisja prezesa to absolutne minimum. Chcemy też przygotować pozew zbiorowy. Jesteśmy przed rozmowami z prawnikami. Mam nadzieję, że konsekwencje zostaną wyciągnięte, a zjednoczone środowisko pływackie przejrzy na oczy. Oby nastąpiły jakieś zmiany – dodawała Tchórz. W tamtą niedzielę na Okęciu było mnóstwo emocji, ale też łez. Z tej skreślonej grupy tylko Tchórz w przeszłości startowała już w igrzyskach. Cała reszta była tydzień od debiutu i spełnienia dziecięcych marzeń, które zostały im odebrane w najbardziej brutalny z możliwych sposobów. Foto: Paweł Pietranik / Alicja Tchórz. Żal prezesa Tego dnia na lotnisku zabrakło jednak ówczesnego prezesa PZP Pawła Słomińskiego. – Emocje osiągnęły tak wysoki poziom, że to nie byłaby rozmowa – tłumaczył nam powody swojej nieobecności. Sprawa z pływakami była jednak na tyle skomplikowana i złożona, że Polski Związek Pływacki nie był jedynym winnym. Jednak – co trzeba podkreślić – to od błędu federacji wszystko się zaczęło. Problem polegał na tym, że wykryć go powinny od razu też inne instytucje. – Igrzyska są imprezą PKOl. My wykonujemy pewne czynności związane z wyłonieniem zawodników, ale skład po wielu konsultacjach z różnymi podmiotami ostatecznie zatwierdza PKOl. Oni mają wgląd do systemu zgłoszeń do zawodów i systemu akredytacyjnego, który jest uzupełniany o informacje przez Komitet Organizacyjny IO. Żeby było jasne – ja nie atakuję kolegów z PKOl, ale w mojej ocenie 5 lipca, kiedy system zgłoszeń do zawodów był zamykany, wszyscy nasi pływacy byli zgłoszeni do zawodów. Więcej, wszyscy ci zawodnicy, według mnie, chyba że ktoś z PKOl tego nie dopilnował, w co nie wierzę, bo znam rzetelność ludzi tam za to odpowiadających, do momentu ślubowania i wylotu, w systemie zgłoszeń do zawodów, byli zawodnikami zgłoszonymi do igrzysk olimpijskich – opisywał Słomiński. Foto: Kacper Kirklewski / Paweł Słomiński. Ówczesny prezes miał wtedy żal, że cała wina została zrzucona na prowadzony przez niego związek. – Według mnie winny tej sytuacji jest albo Komitet Organizacyjny, albo FINA. To te instytucje powinny pokazać brak zgody do startów dla naszych zawodników w dniu zamknięcia systemu zgłoszeń do zawodów. Jest mi bardzo przykro, że PKOl przerzuca całą odpowiedzialność na nas – przyznawał. Minął rok, a w polskim sporcie mamy kolejne zamieszanie z działaczami i regulaminami w rolach głównych. I to podczas niezwykle prestiżowej imprezy. Oby takie afery nie stały się tylko regułą... . 64 110 364 402 108 137 299 154

masz na sobie szpilki